Opowieści o Jamneńskich Julkach

Skryte w cieniu, niewidoczne dla ludzkiego oka, od wieków bacznie obserwowały mieszkańców małej wioski Jamno.

Mówiło się o nich w szeptach, ale nikt nigdy nie widział ich na własne oczy. Tylko najstarsi z mieszkańców pamiętali opowieści przekazywane z pokolenia na pokolenie o tajemniczych skrzatach, nazywanych Julkami.

Julki, choć małe i sprytne, miały wielką moc rozpoznawania ludzkich serc. Wiedziały, kto z mieszkańców Jamna jest dobry, a kto w skrytości działa na szkodę innych. Dobrych ludzi, Julki darzyły wyjątkową opieką. Niewidzialne ręce układały chleb i mleko na progach ich domów, tak jakby tajemnicza siła przynosiła im codzienne dary. Wczesnym rankiem, kiedy mgła otulała pola, Julki cicho pomagały przy zwierzętach gospodarskich. Podtrzymywały ciężkie wiadra, wyplątywały splątane uprzęże, a nawet odnajdywały zagubione jagnięta. W domach, gdy nikt nie patrzył, poprawiały krzywo zawieszone zasłony, układały narzędzia na swoim miejscu, a na piecu dziwnie zawsze znalazł się garnek z ciepłą zupą.

Jednak nie wszyscy mieszkańcy Jamna mieli powody do radości. Ci, których serca były pełne złości, zawiści i samolubstwa, wkrótce doświadczali zupełnie innej strony mocy skrzatów. Nocami, gdy wiatr szumiał w gałęziach starych dębów, Julki chętnie robiły im psikusy. Narzędzia znikały, tylko po to, by znaleźć się w najbardziej nieoczekiwanych miejscach – pod stogiem siana, w piwnicy, a czasem nawet na dachu stodoły. W ich domach niewidzialne istoty robiły bałagan, rozsypując mąkę na podłodze czy przewracając stołki. Chichotały cicho, gdy ktoś z domowników się o nie potykał. Najgorsze były jednak kradzieże jedzenia – gdy z pieca znikał świeżo upieczony bochen chleba lub miska zupy.

Mieszkańcy Jamna, nauczeni przez lata życia z tajemniczymi skrzatami, wiedzieli jedno: dobro zawsze było nagradzane, a zło karane. I choć Julki pozostawały niewidoczne, ich obecność była odczuwalna każdego dnia. Mimo to, ci, którzy wierzyli w moc życzliwości i szanowali pracę innych, nie mieli powodów do obaw. W ich domach zawsze panował porządek, a skromny chleb smakował lepiej niż najwystawniejsze uczty.